Tom Hex o Księdze Sfery

Tom Hex o swojej książce „Księga Sfery. Podstawy starożytnej i nowoczesnej magii sferycznej, tachionowej i neutrinowej. Wywiady i wspomnienia członków zakonu magicznego Divine Mystery Order”.


Magdalena Mikuń (Portal N): Czym jest Księga Sfery? Pozwól, że zacytuję twoje słowa:
„DMO, czyli Zakon Świętej Tajemnicy, wplątuje się w mrożące krew w żyłach przygody: rzucanie uroków, klątw, pościgi, krwawe porachunki z gangsterami, wojny na czary pomiędzy różnymi szkołami współczesnej magii, dziwaczne rytuały odprawiane dla mrocznych bóstw z otchłani i inne bezeceństwa. Wszystko przesycone paradoksami i wygłupami, jak w życiu”.

Tom Hex: Wbrew pozorom nie jest to powieść, a raczej zbiór wesołych historyjek wymieszanych z wywiadami dla różnych portali, magazynów, rozgłośni radiowych i stacji telewizyjnych. Tematem przewodnim jest współczesna kultura magiczna. Chodzi oczywiście o prawdziwą Magiję (magick), a nie magię (magic) sceniczną, czyli robienie sztuczek (zgodnie z rozróżnieniem dokonanym przez Aleistera Crowleya), chociaż w moim przypadku niektórzy mogą mieć co do tego wątpliwości.

MM: No właśnie. Jak czytamy dalej, „Księga Sfery wywołała duże zamieszanie wśród osób zajmujących się na poważnie praktykowaniem magii. Zbojkotowana przez część środowiska jako bluźniercza, została zakazana w licznych szkołach czarów, a za jej kolportaż grożą surowe kary, w tym śmierć przez poćwiartowanie na pół”.

Tom Hex: To akurat żart, z tym ćwiartowaniem.

MM: Mam nadzieję! Ale reszta książki miejscami jest równie niewiarygodna. Co w niej jest prawdą, a co fikcją?

Tom Hex: Jak to w życiu, pół na pół. Żyjemy w dwóch światach równocześnie: materialnym opartym o prawo przyczyny i skutku, i wyobrażonym. Część wydarzeń opisanych w książek miała rzeczywiście miejsce, ale zostały lekko podkoloryzowane. Osobiście wiodę bardzo spokojne, normalne, wręcz przeciętne życie. Bez pościgów, klątw, krwawych ofiar. Nie wyglądam jak Voldemort, przynajmniej taką mam nadzieję. Właśnie o tym jest ta książka. O normalnych ludziach. Magowie, czarownice to w większości normalni ludzie, choć nie przeciętni. Można powiedzieć, że przeciętnie są normalni. Mają ciekawe osobowości. Raczej bardziej niż mniej interesują się rozwojem duchowym. Cechuje ich skłonność do zajmowania się skrajnościami, co jest związane z poszerzaniem pola percepcji. Nie stronią w związku z tym od eksperymentów i używek, chyba że im się już to przejadło. Oczywiście przejawiają dość swobodny stosunek do restrykcyjnych norm społecznych i kulturowych, ale jak my wszyscy, szukają dobra. I szczęścia. Są w swej naturze poczciwi. To właśnie opisałem.

MM: Często kiedy mówi się o czarownicach, pierwsze skojarzenia jakie mamy to: szatan, opętania, zło, klątwy, uroki, krwawe ofiary z niemowląt, kanibalizm, ćwiartowanie na pół. Zajmujesz się takim czymś?

Tom Hex: Ja nie, ale wiesz jak jest. Skądś się to przecież wzięło. Na ogół ludzie są przerażeni rzeczami, które sami wymyślają! Niestety, największe zasługi dla reklamy wszelkich diabelstw i plugastw mają Kościół i Hollywood. Pierwsi bardziej boją się diabła niż wierzą w Boga, drudzy zaś nakręcą wszystko, co tamci chcą oglądać. Włączasz Wiadomości, a tam same nieszczęścia. Tutaj podobnie. Tematy rozwoju duchowego, poznania prawdy o sobie i świecie, doskonalenia się, zdobycia Mocy by pomagać innym, to nie są sprawy warte uwagi. Dużo ciekawsze są diabelstwa. Oczywiście religijna propaganda od wieków miała na celu zdyskredytowanie ścieżek duchowych innych niż ta jedynie-słuszna, narzucana siłą. Moja książka pokazuje, że magia jakiej używamy, jest naturalną Mocą. Pochodzi z naszego własnego umysłu i z właściwości Wszechświata. Nie ma żadnej potrzeby, by czynić zło i to jeszcze z pomocą demonów. Możemy zdobyć wszystko co najlepsze, czyli seks, sławę i pieniądze w całkiem spokojny sposób, bez krwawych ofiar. Tak więc ja i moja brygada nie jesteśmy potworami i to właśnie zostało opisane w wesołych historyjkach.

MM: Uprawianie magii może być wesołe?

Tom Hex: Owszem. Ale to zależy od maga. Czasem spotykamy takich niesamowicie sztywnych ponuraków, którzy wszystko traktują ze śmiertelną powagą i nadymają się, jednak większość z nas to wesołe ludki. Chcemy się bawić, więc się bawimy. Oto najlepsze czary: humor, relaks, życzliwość wobec siebie i świata.

MM: Rzeczywiście. W książce roi się od wygłupów i paradoksów.

Tom Hex: Jak to w życiu! My sami jesteśmy chodzącymi sprzecznościami. Jesteśmy śmieszni, więc się z siebie, a przede wszystkim z innych, śmiejemy.

MM: Czy magia, którą opisujesz, jest prawdziwa?

Tom Hex: Jak najbardziej. I w dodatku wypróbowana. Ale nie wszystko wydarzyło się naprawdę. Na przykład nie ganiałem z siekierą po mieście krzycząc, że ograniczenia nie interesują mnie. Akurat to mi się przyśniło. Nie było też puszek piwa spadających z nieba. Nie istnieje (jeszcze!) gra Witchumanji, w której można ponieść śmierć. I nie radzę wykonywać rytuału fantoplikacji z przewodami elektrycznymi pod napięciem. Ale inne rzeczy są autentyczne.

MM: Na filmach wygląda to trochę inaczej. Mam na myśli czary.

Tom Hex: He, he. Zawsze kiedy pojawia się jakiś nowy serial o czarownicach, mam głęboką nadzieję, że będzie opowiadał o czymś rzeczywistym, autentycznym. A na ogół kończy się tak, że czarownice w filmie zaczynają hurtowo wskrzeszać zmarłych, przenikać przez ściany, siłą woli wyrzucać ludzi w powietrze, a nawet zatrzymywać grad pocisków z karabinu maszynowego. To jest fantastyka. To nie ma nic wspólnego z naszym codziennym życiem. Z pewnością rozczaruję całą rzeszę młodych kandydatów ubiegających się o stanowisko maga/czarownicy, ale ja naprawdę nie wierzę w takie cuda. Jako mag jestem realistą. Nigdy nie widziałem, żeby ktoś podniósł w powietrze siłą woli choćby pyłek. No chyba, że przywołasz demona, ale wtedy nie jest to magia wynikająca z twojej własnej Mocy i Wiedzy, tylko coś jak wynajęcie do mokrej roboty zakapiorów z dzielni, albo żałosne naskarżenie starszemu bratu, żeby zrobił porządek. Wierzę w siłę życiową, energię chi, taką jak w chi kung, bo widziałem ją w akcji na własne oczy, mam na myśli zastosowania bojowe i lecznicze. Tak więc to co ja opisuję, jest po prostu wiarygodne, choć oczywiście nie tak spektakularne jak zombiaki nasłane na sąsiadów w środku nocy z misją uregulowania rachunków.

MM: Czy to co głosisz w książce, to jakieś twoje wymysły, czy było to już wcześniej?

Tom Hex: To co głoszę, jest starożytne tak na 18 tysięcy lat wstecz i przybyło do nas z innych światów, bo jest obecne w całym kosmosie. Ta wiedza to w istocie sam kosmos, esencja przestrzeni. Możesz wydobyć ją ze skarbnicy wspólnej podświadomej pamięci Wszechświata. Oczywiście w wizji, w osobistym doświadczeniu mistycznym. To jest cały czas z nami i w nas, i jedyny problem to kwestia wydobycia. Tak więc to, co mówię, jest bardzo stare, ale to w jaki sposób mówię, to jest mój wymysł, czyli mój styl. Chodzi o to, że jedną historię można opowiedzieć na sto sposobów. Jeśli masz przenikliwy umysł, ujrzysz zawsze rdzeń, a nie tylko językowe dekoracje.

MM: Twoja wizja świata magicznego wydaje mi się specyficzna.

Tom Hex: Owszem. Nie jest oparta o paradygmat Judeochrześcijański. Nie przywołujemy demonów z piekła i, bądźmy konsekwentni, aniołów z nieba. Nie wierzymy w grzech, szczególnie pierworodny, lecz raczej w naszą odwieczną boską naturę. Nie uważamy, że świat jest zły, a dobry wyłącznie Bóg. Nie wierzymy w wieczne piekło, ani niebo. Raczej uważamy, że to wszystko jest wymyślone. Wymyśliliśmy Wszechświat, bo to my jesteśmy zasadą antropiczną. Ponieważ egzystencja świata opiera się na naszym śnieniu, najlepsze co możemy zrobić, to przebudzić się. Ta wizja bliższa jest koncepcjom dalekowschodnim. Nasze czary wykorzystują bogów, ale w swoim charakterze są świeckie. Generalnie wszystko sprowadza się do nas samych.

MM: Czytając zauważyłam, że dobrze wypowiadasz się o kobietach.

Tom Hex: Z mojego punktu widzenia kobieta to najlepsze, co może spotkać mężczyznę. Takie podejście chyba jest naturalne, choć może niepoprawne politycznie. Nad sobą mamy Niebo, czyli Boga. Pod nami Ziemię, czyli Boginię Matkę. My znajdujemy się pośrodku, w centrum, jako magiczne dziecko obojga boskich rodziców. Za dnia widzimy słońce, nocą księżyc. Wszystko jest piękne! Cóż więcej można dodać? 

MM: Napisałeś książkę w tonie humorystycznym. Na co dzień też jesteś taki wesoły?

Tom Hex: Od urodzenia mam stałą, pogłębiającą się depresję. Dlatego moja osobista terapeutka zaleciła mi śmiech i wygłupy. Stosuję się do tej rady z dużym zaangażowaniem. To jedyny ratunek.

MM: Nie myślałeś, żeby napisać podręcznik magii?

Tom Hex: Wszystko już zostało napisane. Po co tworzyć jeszcze jedną książkę podobną do innych? Można ewentualnie opisać jakiś aspekt magii i to właśnie zrobiłem. Chciałem pokazać, że można zajmować się rozwojem duchowym na wesoło, bez zaciętej miny. W istocie, najwyższa wiedza ma charakter uwalniający, a skoro tak, to w oczywisty sposób jest radosna. Osoby które zajmują się magią, żeby komuś dokopać, ewidentnie mają problemy psychologiczne.

MM: Jednak w książce zawarłeś sceny magicznej przemocy.

Tom Hex: To że jestem dobrym gościem, nie znaczy, że nie będę bronił siebie i innych. Biorę przykład z takich wzorów do naśladowania jak Superman, Batman, Spiderman, Punisher, Doktor Strange, Xena, Lucy i setki innych X-manów i -womanów.

MM: W tytule książki wymienione są trzy rodzaje magii: sferyczna, tachionowa i neutrinowa. Nigdy o nich nie słyszałam.

Tom Hex: Żyjemy w czasach, kiedy co druga rzecz jest „kwantowa”. Ja poszedłem krok dalej. Swobodnie korzystam z neutrin, tachionów i gluonów. W przyszłości planuję opracować magię wykorzystującą bozon Higgsa.

MM: Skąd bierzesz pomysły do historyjek?

Tom Hex: Same przychodzą. Dzieje się tyle niesamowitych rzeczy, jest tylu ciekawych ludzi. Poza tym wymyślając historyjki wchodzę do świata wyobraźni, który jest rzeczywistością równoległą. Znajduję się wtedy w lekkim transie, a świadomość zawęża się do dwóch obszarów: tamtego świata i maszyny do pisania.

MM: Jeszcze z niej korzystasz?

Tom Hex: Miałem na myśli laptopa, ale maszyna ma swój starodawny urok, dlatego o niej wspomniałem.

MM: Czytając książkę zastanawiałam się, na którą półkę powinna trafić w księgarni albo bibliotece. Ezoteryka? Reportaż? Fantastyka, horror, czy może satyra?

Tom Hex: Myślę, że duchowość.

MM: Komu można ją polecić? Jak sądzisz?

Tom Hex: Przede wszystkim osobom, które kolekcjonują książki o magii. Taka książka na półce bardzo ładnie wygląda. Także osoby, które chcą kupić cokolwiek, będą zadowolone. Jednak szczególnie przyda się ona tym, którzy poszukują własnej ścieżki w życiu, a nawet chcą wyjść z depresji, ponieważ otrzymają solidną dawkę motywacji i humoru do zastosowania na ścieżce magicznego rozwoju. Natomiast praktycy terapii kwantowych poznają metodę uzdrawiania neutrinowego. Wszyscy pozostali dowiedzą się, w jaki sposób łatwo zdobyć kupę forsy.

MM: Niezła reklama! A komu odradziłbyś czytanie swojej książki?

Tom Hex: No cóż. Ze względu na potworne sceny rytuałów, książka nie nadaje się dla osób o słabych nerwach.

MM: Dobra. Koniec wywiadu. Nie mam więcej pytań. To co? Zaproszenie aktualne? Idziemy na sushi?
Tom Hex: Tak, ale najpierw zrobimy krótki rytuał…
MM: Rytuał? Super! Ale dlaczego tak rozdziawiłeś gębę? Po co ci te długie kły?
Tom Hex: Żeby cię dobrze ugryźć!
MM: Nie! Poczekaj! Litości!
Tom Hex: Uaaaaaaaaaaaaaaa!